Lizbona, PORTUGALIA


z cyklu: „Rozmowy z Emilią w podróży”

TELEFON ZWANY POŻĄDANIEM


 – Halo?
– Cześć, tu Tytus, ten przystojniak z baru, przegadaliśmy ostatnio pół nocy…
– Nie przypominam sobie…
– No dobra, ten wątpliwej aparycji siwiejący brunet, polewający tequilę z dolnej półki…
– Aaaa teraz kojarzę… Co tam Mistrzu? W końcu się zebrałeś i postanowiłeś mnie gdzieś zaprosić?
– W sumie to byłem za równouprawnieniem, ale że nie dzwoniłaś…
– Zgrywałam nieprzystępną…
– Rozumiem… To co? Może kawa jutro?
– Przy placku o 18-stej?
– Brzmi jak plan…
– Tylko tym razem ubierz się jak człowiek
– Moja droga, ja nawet nie wiem co to znaczy
– Wygoogluj sobie…
– Tak zrobię, to do jutra
– Pa Tytus, cieszę się, że zadwoniłeś
– Ja też się cieszę, że się cieszysz…
Zarechotała do słuchawki
– Pa pa
W tym smutnym i szarym mieście wszyscy umawiali się przy placku, czyli rzeźbie o bliżej nieokreślonym kształcie. Twór ten był tak abstrakcyjnie brzydki, że aż piękny i znakomicie wpisywał się w „urodę” miasta. No dobra, weźmy się z bykiem za rogi – pomyślałem. „Wyglądać jak człowiek” – szukaj. 50 tysięcy wyników. Heh, czarna koszula będzie musiała wystarczyć… Ta dziewczyna sprowadza mnie na złą drogę, gotów jestem jeszcze przejść na ciemną stronę mocy, regularnie się odżywiać i prasować ciuchy… Wróć! Sam skarciłem się w myślach. To tylko kawa, nie wybiegajmy za bardzo w przyszłość. Tylko skąd ja wezmę żelazko?

…ciąg dlaszy nastąpi…
 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top