Birmingham, ANGLIA

„W gorzkim pocie naszych lic pan chleb jeść nam każe. W pocie lepiej nie jeść nic, radzą nam lekarze. Słońce, ten hultajski widz, z drwiącą patrzy miną. W gorzkimpocie naszych lic pijmy lepiej wino”.

Ta frywolna i figlarna myśl Nietzschego doskonale oddaje moje podejście do rzeczywistości… Z tym, że ja po winie zawsze czuję się „winny” że nie konsumowałem innych darów natury. Po prostu po winie robię się senny… No ale czasem jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Poza tym każdy dba o poziom serotoniny we krwi wedle własnego uznania… 😉

Dziś, moi drodzy, zabieram Was do Birmingham… Tak tak, nie
przecierajcie oczu ze zdumienia. Zabieram Was do „pięknego” miasta Birmingham i jest to wspominkowy lot, gdyż 10 lat temu tutaj właśnie zaczęła się moja angielska przygoda. Czy coś się przez te 10 lat zmieniło zapytacie? No cóż… chciałbym Wam powiedzieć, że ustatkowałem się, dojrzałem i stałem się mężczyzną w sile wieku
z planem na przyszłość, ale przecież nie będę Was okłamywał… 😉 Urodziłem się żeby być gwiazdą rocka, ale coś poszło nie tak 😈 Dlatego mnie tak nosi z miejsca na miejsce. No ale przynajmniej dzięki temu nie doświadczyłem i nie doświadczę nudy. Mój najlepszy przyjaciel kiedyś mnie celnie „zdiagnozował” mówiąc: „dla Ciebie ruch jest wszystkim – cel niczym” i w sumie, po głębszej analizie, to by się zgadzało… Notabene mieszka on w Birmingham z żoną i 2 córkami, z których jedna urodziła się tego samego dnia co ja, taki bonus do naszej znajomości…

No ale wracając do Birmingham… Miasto industrialne, ja je tak nazywam. Jeżeli słuchaliście kiedyś Black Sabbath to zrozumiecie o czym mówię. Ich brzmienie doskonale oddaje charakterystykę miasta. Surowe, ciężkie, szare, miejscami złowieszcze i ponure, po prostu industrialne. Ja się w nimodnalazłem. I tu mała dyg resja: nie pozwólcie mi pić Jim Beama następnym razem,gdyż po dwóch drinkach mam słowotok, a nie chciał bym Was przecież zanudzać… 😛

Z istotnych informacji: mój ulubiony bar umiejscowiony jest w Birmingham i nazywa sięScruffy Murphys… Drugi na liście jest Dice Bar w Dublinie, ale o tej wyprawie opowiem kiedyś tam. Powiem tylko tyle: zdjęć z tamtej eskapady jest mało, natomiast wspomnień nieadekwatnie dużo 😉

Wrzucam kilka fotek z Birmingham zrobionych na przestrzeni kilku ostatnich lat (wliczając German Christmas Market), celem odciążenia i odwrócenia wzroku od moich nieco chaotycznych wypocin… 😛

pozdROCK
Tomula

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top